Sturmgewehr 44.
Początki tego niesłychanie popularnego karabinu sięgają roku 1942. Wszyscy wiemy, o jakie zmagania chodzi. Niemcy toczą na polu bitwy potężne i zaciekłe walki prąc na wschód Europy, który z każdym dniem poczyna wydawać się coraz silniejszym przeciwnikiem.Wielka Armia Czerwona naciera, a w rękach żołnierzy niemieckich ciężkie i toporne karabiny maszynowe, często konstrukcji z przed roku 30. Przykładem może stać się MG 13 ważący ponad 13kg, czy choćby MG 15. Faszystowscy dowódcy biorąc pod uwagę szeroką skalę działań wojennych i ich ogromną wagę na losy Rzeszy, potrzebowali nowego karabinu automatycznego na nabój pośredni. Nie typowego dużego i ciężkiego karabinu maszynowego, lecz broń łączącą cechy pistoletu maszynowego (mała waga, duża szybkostrzelność) z cechami karabinu (znaczny zasięg, spore możliwości obalające). W końcu żołnierze przeżywając ekspansje daleko od ojczyzny, potrzebowali karabinu dobrego, niezawodnego, a przede wszystkim lekkiego. Każdej jednostce mającej przy sobie ciężkie wyposażenie (koce, śpiwory) nie był obojętny żaden kilogram. Ciepło było nieodzownym elementem, bez którego nikt nie byłby w stanie walczyć, a wręcz przeżyć.
Tak więc broń musiała powstać jak najszybciej. Realizację powierzono dwóm niezależnym wytwórniom – zakładom Karl Walther i C.G Heanel. Miała ona strzelać nabojem pośrednim 7.92x33mm (7.92 „Kurz”), powstałym przez skrócenie łuski naboju 7.92x57mm. Wyprodukowano prototypy obu karabinów, po czym wręczono je wojsku. Ci po kilku tygodniach testów wyrazili swoje spostrzeżenia i oceny. Ostatecznie przetarg wygrała ekipa C.G Heanel. Testowany Mkb 42(H) – Machinenkarabiner 42 trafił do masowej produkcji jako MK 43. Historia nazw tego karabinu sięga zenitu i nie ma żadnego wartościowego przekazu. Nanoszono niewielkie błahe poprawki mające na celu jeszcze chodź trochę udoskonalić broń. Począwszy od MK 43, poprzez Mkb 43 i skończywszy na MP 43. Podsumowując, w końcu zdenerwowany Hitler, oficjalnym rozkazem ustanowił główną nazwę karabinu, który mieli wielbić jego niemieccy chłopcy. Stało się i StG.44 (Sturmgewehr 44) poznały miliony.
Oryginalną cechą StG.44 jest to, że większość części i elementów jest tłoczona, a do ich wzajemnego łączenia, najczęściej stosowano nitowanie i spawanie punktowe. Zasilanie karabinka odbywa się z wymiennego magazynka łukowego o dużej jak na zamierzchłe czasy pojemności 30 naboi, z dwurzędowym ich ułożeniem. Mechanizm spustowy pozwalał strzelającemu na dowolne prowadzenie ognia zarówno pojedynczego, jak i ciągłego. Broń składa się z następujących części: lufy z komorą gazową, komory zamkowej z płaszczem lufy, komory spustowej z rękojeścią, zamka, mechanizmów: ryglowego, spustowego i uderzeniowego; sprężyny powrotnej, tylca z kolbą i magazynka z mechanizmem podawania. Wszystko to razem ważyło okrągłe 5 kilogramów, tym samym zbytnio nie obciążając żołnierza. Skuteczny zasięg wynosił 500 metrów, natomiast prędkość praktyczna nie schodziła poniżej 100 strzałów na minutę. Karabiny produkowano w wersji standardowej, ale istniała też wersja posiadająca specjalną nakładkę z lufą wygiętą pod kątem 30 stopni do strzelania z czołgu. Niestety nie wszystko wygląda tak kolorowo. Największą wadą tej broni było to, że szybko się zużywała, a pocisk mógł rozpaść się w lufie. Żywotność broni wynosiła jedynie ok. 350 strzałów.
Sturmgewher 44 był swojego rodzaju innowacją, najzwyklejszym prototypem doświadczalnym – pierwszy karabinek szturmowy na świecie. Z pewnością był przodkiem broni takich jak AK 47, M16, Famas. Wielu uważa STG 44 za broń nieporęczną, wielce awaryjną, a na pewno szybko zużywalną. Jednak biorąc pod uwagę, iż jest to swojego rodzaju eksperyment ze strony niemieckich inżynierów (swoją drogą udany) – myślę, że można na to przymknąć oko.