Vis

Vis.

Skonstruowany przez dwóch polskich inżynierów, Jana Skrzypińskiego i Piotra Wilniewczyca, wielkich wynalazców i konstruktorów – pistolet samopowtarzalny

Vis w swoim czasie był jednym z najlepszych konstrukcji tego typu.

Kilka słów o konstruktorach Vis-a

Profesor Wilniewczyc i Skrzypiński opracowali również pistolet maszynowy Mors, który jednak został wyprodukowany tylko doświadczalnie – w ilości 50 egzemplarzy. (Co w praktyce oznaczało użycie go w działaniach zbrojnych przez jeden batalion.)

Następnie wybuchła wojna, która przerwała współpracę konstruktorów, inżynier Skrzypiński, ówczesny dyrektor Państwowej Fabryki Karabinów w Warszawie odmówił stronie niemieckiej współpracy w zakresie wytwarzania broni, zmarł 7 grudnia 1939 roku.

Piotr Wilniewczyc przebywał w kraju, był żołnierzem Armii Krajowej.

W konspiracji nadal zajmował się konstrukcją broni, opracował min. tłumik do pistoletu maszynowego STEN. Po wojnie był wykładowcą uniwersyteckim, nadal zajmował się konstruowaniem broni, wraz ze Stanisławem Rojkiem zaprojektował pistolet WiR wz. 57, który nigdy nie został produkowany seryjnie. Jego ostatnim dziełem był pistolet maszynowy RAK wz. 1963.

Pierwsza nazwa pistoletu to „WiS”, pochodziła ona od nazwisk konstruktorów, jednak na żądanie Departamentu Uzbrojenia RP została zmieniona na Vis, z łac. siła.

Sekret konstrukcji

Pistolet Vis zaczął być produkowany seryjnie mniej więcej w tym samym czasie co kultowy FN Browning HP, kilka lat po pistolecie TT, oraz ok. 24 lata po pierwowzorze – Colcie M1911; dla mnie jest on na tyle charakterystyczną konstrukcją, że bez problemu odróżniam go od pozostałych, a także pierwowzoru z którego zapożyczeń nie brakuje.

Co ciekawe samoczynny bezpiecznik chwytowy, tak charakterystyczny dla Colta został zapożyczony właśnie do tej polskiej konstrukcji, żaden z pozostałych wymienionych konstrukcji inspirowanych na 1911 nie podtrzymał tej „tradycji”.

Kolejnym mechanizmem przemawiającym na korzyść Vis-a jest dźwignia zwalniacza kurka umieszczona po lewej stronie tyłu zamka, co istotnie jest funkcjonalnym i co ważne bezpiecznym rozwiązaniem. Rozwiązania konstrukcyjne – odryglowania, zaryglowania i zatrzymania lufy, podobnie jak jej obsadzenia były nowatorskie, co zaowocowało ich opatentowaniem. Belgijski Browning Hi Power przewyższa go na pewno pojemnością magazynka (dwurzędowy 13 naboi), ale ergonomia, wyważenie, oraz celność ViS-a wcale mu nie ustępują. Fakt, że podczas wojny Niemcy produkowali seryjnie Visy na własny użytek już daje jakiś pogląd na jakość tej konstrukcji.

Jeden z najlepszych pistoletów podczas II wojny światowej – mogę to powiedzieć śmiało.

Dane techniczne

Państwo          Polska

Producent       Fabryka Broni w Radomiu

Rodzaj:           pistolet samopowtarzalny

Prototypy: 1930

Produkcja seryjna 1935 – 1945

Przed wojną, w FB Radom wyprodukowano w przybliżeniu 50 tysięcy egzemplarzy.

Łączna ilość wyprodukowanych Visów to ok. 350 000.

Kaliber            9 mm

Nabój: 9 x 19mm Parabellum

Magazynek: jednorzędowy na 8 nabojów

Wymiary

Długość          200 mm

Wysokość       140 mm

Długość lufy   120 mm

Długość linii celowniczej       156 mm

Masa

broni    950 g (bez magazynka)

1120 g (z magazynkiem załadowanym)

Szybkostrzelność praktyczna 10 strz./min.

Zasięg skuteczny (właściwie typowy nawet dla współczesnych konstrukcji, jak i dla amunicji) to 50 m.

Podsumowanie

Robi się Polakowi przyjemnie gdy widzi, że jednak coś rodzimego co strzela i jest dobre udało nam się wyprodukować.

Przed wojną mieliśmy Inżynierów przez duże „I”, szkoda, że po wojnie system wcisnął nam TT-tki, które do pięt nie dorastały naszym Vis-om. To jakby umyślnie cofnąć technikę zbrojeniową z powrotem do okresu przed wyprodukowaniem Vis-a. Z powodzeniem wz. 35 posłużyłby nam tak długo jak naszym zachodnim (obecnym) sojusznikom zza oceanu Colt 1911.

Po wojnie pistolet był produkowany w niewielkich partiach dla kolekcjonerów. Szkoda, że FB Łucznik w Radomiu nie podtrzymała jego produkcji – z pewnością klientów by nie brakowało, a na pewno byłby to bardziej rozchwytywany towar niż ich obecny asortyment.

Visa bym kupił nawet ja – zwolennik niemieckich i „browningowskich” konstrukcji. Za granicą jest jeszcze sporo egzemplarzy w dobrym stanie, niektóre produkowane podczas wojny przez okupanta, rzecz jasna bez naszego Orła.