Ratowanie tonącego w wodzie i topielca na lądzie.
Przypominam najczęściej stosowaną metodę doholowania tonącego do brzegu:
1. podpływamy do tonącego od tyłu
2. chwytamy jedną ręką za ubranie lub włosy i wyciągamy jego głowę ponad powierzchnię wody; wtedy zmieniamy chwyt na podtrzymujący od tyłu za kark (kciuk za jednym uchem, palce za drugim uchem)
3. holujemy tonącego z ustami i nosem ponad lustrem wody, płynąc na plecach obok niego lub „pod nim”, przy użyciu głównie nóg oraz drugiej ręki.
Jest to metoda dostępna dla każdego z nas przeciętnie umiejącego pływać, wystarczająca do dostarczenia tonącego na brzeg lub do łodzi. Pominę tu metody zawodowych ratowników, oparte m.in. na umiejętności długiego pływania pod wodą.
Schemat zasadniczych czynności ratowania topielca:
1 oczyszczenie nosa, jamy ustnej i gardła z wodorostów, mułu itp., a także wyjęcie ewentualnych protez zębowych – wspomniałem o tym na początku, mówiąc o zakrztuszeniu
2 usunięcie wody z tchawicy i oskrzeli jest najskuteczniejsze w sposób następujący:
• klękamy na jedno kolano
• na drugie kolano wciągamy topielca, układając go na brzuchu i pozostawiając głowę tuż przy ziemi (usta znajdują się o wiele niżej niż oskrzela, co zapewni odpływ wody siłą ciężkości)
• uciskamy oburącz (mocno i rytmicznie kilka razy) klatkę piersiową z obu stron, „wytłaczając” wodę z dróg oddechowych
Uwaga! Zabiegi 1+2 należy wykonać zdecydowanie i w miarę szybko, bowiem dopiero po nich rozpoczniemy
Właściwe ożywianie:
1. Ułożenie ratowanego na plecach na twardym gruncie (żwir, trawa, dno łodzi, pomost itp.)
2. Szerokie rozpięcie lub zerwanie ubrania z klatki piersiowej, żeby ocenić, czy:
• oddycha czy nie oddycha? (widoczne/lub nie! ruchy klatki piersiowej, głównie łuków żebrowych)
• bije mu serce czy nie? (przyłożyć ucho po lewej stronie mostka, w jego dolnej części – bicie serca jest wyraźnie słyszalne!)
Jeśli stwierdzimy, że niedoszły topielec oddycha i jego serce pracuje – po samym wypompowaniu wody – nie mamy nic więcej do roboty! Pełny sukces! Po chwili będziemy mogli napić się czegoś… ciepłego, razem z uratowanym. Natomiast jeśli mieliśmy mniej szczęścia, to znaczy:
1. topielec nie oddycha, ale serce jego pracuje (upewnić się 2-3 razy) – rozpoczynamy natychmiast sztuczne oddychanie „usta-usta”
2. topielec nie oddycha i serce nie pracuje – natychmiast oddychanie usta-usta z równoczesnym masażem serca.
3. topielec oddycha, a serce nie pracuje – wykonujemy tylko masaż serca (taka sytuacja zdarza się wyjątkowo rzadko(!), w wyniku tzw. szoku termicznego, spowodowanego gwałtownym wpadnięciem do bardzo zimnej wody).
Sztuczne oddychanie „usta-usta”:
• klęczymy na obu kolanach z boku ratowanego, na wysokości jego barku
• odchylamy lekko do tyłu głowę ofiary, zaciskamy jej nos palcami jednej ręki i wdmuchujemy w uchylone usta możliwie dużo powietrza. Robimy to ok. 15-18 razy na minutę, tzn. co 3-4 sekundy! Kątem oka sprawdzamy, czy klatka piersiowa topielca poszerza się w czasie wdmuchiwania powietrza – jeśli tak, to znaczy, że pracujemy skutecznie. Jeśli zaś nie widać ruchu klatki piersiowej, to oznacza, że… zapadł się język ofiary i zatyka wejście do krtani. Wówczas należy przekręcić głowę ratowanego w bok o ok. 70-80°, w stronę przeciwną od nas, pochylić się głębiej i w takiej pozycji wznowić dmuchanie. Z pewnością będzie skuteczne. Wydychane przez nas powietrze zawiera kilka procent tlenu i dwutlenku węgla , który pobudza ośrodek oddechowy w mózgu, tzn. działa korzystnie.
Zewnętrzny masaż serca:
1. klęczymy tak samo jak do sztucznego oddychania „usta-usta”
2. obie nasze dłonie układamy na dolnej części mostka ofiary, jedna na drugiej pod kątem prostym (na krzyż)
3. uciskamy, rytmicznie – co sekundę – tak mocno, aby mostek uginał się o 4-5 cm! Tylko taka amplituda ugięcia mostka skutecznie przyciska serce do kręgosłupa, co powoduje uruchomienie krążenia krwi w tętnicy głównej (aorcie) i tętnicach mózgu, serca, płuc, wątroby, nerek itd.
Równoczesne stosowanie oddychania i masażu konieczne jest w sytuacji najcięższej, czyli wtedy, kiedy topielec nie oddycha i jego serce nie bije.
Połączenie obu zabiegów polega na tym, że po każdych trzech uciśnięciach mostka, jeden raz wdmuchujemy głęboko powietrze. Wynika to z opisanych rytmów sztucznego oddychania i masażu, nałożonych na siebie. Odpowiada to normalnemu rytmowi serca i oddechu zdrowego człowieka.
Ożywianie prowadzimy spokojnie, uporczywie i zdecydowanie… aż do momentu, kiedy ratowany złapie oddech, a my swoim uchem usłyszymy bijące znowu serce! Mamy więc najprawdziwszą, absolutnie realną szansę dokonać niemal cudu i ożywić człowieka skazanego na śmierć przez… naszą niewiedzę, lęk lub bezczynność. Nawet połamanie żeber (zdarza się czasem nawet wprawnym ratownikom) nie ma żadnego znaczenia za cenę uratowanego życia!
Jak długo powinno się prowadzić ożywianie? Nie ma ścisłej granicy czasowej, ale uważa się, że jeśli po 20-30 minutach nie wracają ani oddech, ani czynności serca – musimy pogodzić się z porażką, zachowując przeświadczenie, że zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy!